Rozdział Czwarty.
Podróż leżajskich pielgrzymów bladym świtem…
Jedziemy dzisiaj (2 maja) do Galilei. Wczoraj nic nie pojawiło się, ponieważ wróciliśmy późno i marzyliśmy o śnie. A co widzieliśmy wczoraj? Rozpoczęliśmy od Mszy Świętej w Betfage (to mała wioska na Górze Oliwnej, dokąd Jezus wysłał dwóch uczniów, by przyprowadzili osiołka, którym miał się posłużyć do triumfalnego wjazdu do Jerozolimy. Wszyscy ewangeliści umiejscawiają Betfage na drodze z Jerycha do Jerozolimy, niedaleko Betanii). Betfage – miejsce, gdzie Pan Jezus na osiołku wjeżdżał do Jerozolimy (początek drogi Niedzieli Palmowej). Ksiądz Piotr zachwycił nas jak zwykle piękną homilią. Następnie skierowaliśmy nasze stopy do miejsca Wniebowstąpienia Pana Jezusa – dzisiaj, to jest meczet… Ale kamień, „z którego” powrócił do Domu Ojca Jezus otoczony jest czcią. Ks. Piotr mówił, że niektórzy przewodnicy mówią, że Pan Jezus odbił się z lewej stopy, kiedy dokonywało się wniebowstąpienie… 😉 Góra Oliwna – dzisiaj to cmentarz. Wczoraj (1 maja) było święto narodowe Żydów. Widzieliśmy młodzież, która modliła się nad grobami. Czy nad swoimi bliskimi? Pewnie nie, ale to piękna lekcja pamięci o tych, których już nie ma. Klasztor „Pater Noster” i cudowna modlitwa, której nauczył nas Pan Jezus. Tutaj Apostołowie modlili się tymi słowami. Tutaj z podniesionymi rękami do góry, modliliśmy się i my. Oczywiście tablica z polską modlitwą, zdjęcia, zwiedzenie ogrodu Sióstr opiekujących się ty miejscem. Pięknie tam było. Wchodząc na i z Góry Oliwnej podziwialiśmy panoramę całej Jerozolimy. Choć był zamknięty, to i tak mieliśmy okazję do zobaczenia przed szybę wnętrza kościoła „Dominus Flevit” – Chrystus zapłakał. W Bazylice Zaśnięcia NMP, należącej do Ortodoksyjnych Greków modliliśmy się przez przyczynę i wstawiennictwo Matki Bożej (Leżajskiej) za naszych bliskich; rodziny, parafię, duszpasterzy. Dziękowaliśmy Bogu za Was, za to, że Was mamy i żałowaliśmy, że Was nie ma obok nas – tutaj w tym świętym miejscu. Od Matki przeszliśmy do Syna – do Bazyliki Konania i Ogrodu Getsemani. Choć, to nie te drzewa oliwne były świadkami trwogi konania Jezusa i Jego modlitwy, wrażenie było nie do opisania. Przeżyliśmy bardzo tę godzinę czuwania przy Panu… „Czy jednaj godziny nie mogliście czuwać ze mną?”. Mogliśmy. Pielgrzymi z Leżajska czuwali wraz z Jezusem w Ogrodzie Oliwnym. Na modlitwę koronką do Bożego Miłosierdzia wstąpiliśmy do Kościoła Św. Szczepana. Diakon, męczennik. Później udaliśmy się, aby zobaczyć oryginalny grób z czasów Jezusa. Piękny ogród, kamień, aby móc go zatoczyć, kiedy ktoś spocznie w grocie, śpiew ptaków… problemem tego miejsca było to, że znajdowało się w Centrum Sekt Jerozolimskich. Chcieli nas „przerobić” ale nie daliśmy się… . Później podjechaliśmy pod Parlament Jerozolimy – Kneset. Zobaczyliśmy godło Izraela, czyli Menorę. Yad Va Shem było zamknięte (z uwagi na narodowe święto), ale może w inny dzień. NO i TERAZ !!! Powoli przedzieramy się przez stragany… po prawej przyprawy, słodycze, różańce, tałesy, kippy, obrazy, walizki, itp. A po lewej ubrania, ptactwo wszelkiej maści i żywe i te w lodówkach… zapach, smak, dotyk – wyostrzyły nam się zmysły, ale tylko po to aby móc stanąć w TYM miejscu. BAZYLIKA GROBU PAŃSKIEGO i GOLGOTA. Co tu pisać? To po prostu trzeba P R Z E Ż Y Ć. Tego się nie ogląda, to się PRZEŻYWA całym sobą. Kiedy dziś to piszę, to pojawiają się w oczach łzy, a wczoraj było ich znacznie więcej. Do Groby Pańskiego kolejka, do Golgoty kolejka. Ale chciało się TAM stać. Nie dłużyło się. Cisza, modlitwa, zaduma i świadomość obecności Pana… I wreszcie dłoń dotykająca skały Grobu… Usta składające pocałunek czci… TEGO SIĘ NIE ZAPOMINA. Wracając do autokaru, przechodząc przez dzielnicę Żydowską Starego Miasta – Jerozolimy weszliśmy do Synagogi i modliliśmy się przed Ścianą Płaczu. Jarmułka na głowie, różaniec w ręce – osobista modlitwa przed murem starej jerozolimskiej świątyni (albo tego, co z niej zostało). Po opuszczeniu Żydowskiej Dzielnicy Starego Miasta udajemy się do Kościoła Ścięcia Św. Jakuba w Ormiańskiej Dzielnicy. Kościół jest całkowicie zamknięty dla grup. Ormianie uważają, że świątynia jest TYLKO do modlitwy a nie do zwiedzania. I mają rację. W kościele człowiek ma się modlić, spotykać z Bogiem a nie zwiedzać… Mądrość Ormian. My, pielgrzymkowicze czynimy i to i to… takie „dwa w jednym”. Dotarliśmy do Autokaru po 19.00. I wyruszyliśmy do naszego Betlejem. Tam już nie zobaczymy ani jednego Izraelity. My mieszkamy w chrześcijańskim hotelu ale prowadzonym przez Arabów. Od „Żydów” oddziela nas wysoki na 8 metrów mur. To tyle o wczorajszym dniu. Dzisiaj od godziny 6.30 rano jedziemy do Galilei na dwa dni.
(amicusPETRUS)