Rozdział Siódmy.
Podróż leżajskich pielgrzymów bladym świtem…
Przywitało nas dzisiaj piękne słoneczko, które rano wstawało w sposób fenomenalny… Wschód słońca nad Betlejem. Rodzący się nowy dzień, w mieście, gdzie narodził się Pan. Czy do nas dociera, ze mieszkamy już prawie tydzień w Betlejem? Nie. Betlejem do tej pory znane tylko z kolęd, a teraz znane „namacalnie:. Poczuliśmy jego smak, zapach. Zrozumieliśmy jego smak. Dzisiaj przed nami Jerozolima. Kilka ważnych wydarzeń, które wyciskały łzy. Pierwszym z nich była Droga Krzyżowa. Rozpoczynamy Drogę Krzyżowa od pierwszej stacji: (Pan Jezus na śmierć skazany). Zwykle czyni się to na dziedzińcu szkoły muzułmańskiej. Ale jest zamknięta więc obok, w kaplicy skazania. Kaplice franciszkańskie zbudowano nie tak dawno w miejscu, gdzie stała twierdza rzymska Antonia. Tu prokurator rzymski Piłat wydał wyrok śmierci na Jezusa przez ukrzyżowanie (Mt 27). Nie tak dawno, bo w 1929 r. archeolodzy odkryli w piwnicy sióstr syjońskich, olbrzymi dziedziniec fortecy Antonii o kamiennych płytach, utożsamianym z ewangelicznym Litostrotos, pretorium, Gabbata. A więc to tu, na tym miejscu, na którym stoimy Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę… Następnie podchodzili do Niego… i wymierzali Mu policzki (J 19). Idziemy dalej, zatrzymując się kolejno przy drugiej (Jezus bierze krzyż na swe ramiona) oraz trzeciej stacji (Jezus upada pod krzyżem). Trzecia stacja zasługuje na szczególną uwagę (podobnie jak i czwarta), bo została odrestaurowane niemal z gruzów przez polskich żołnierzy z armii Andersa (podczas II wojny światowej) i przyozdobiona pięknymi płaskorzeźbami. Wykonał je polski rzeźbiarz Tadeusz Zieliński. Obie kaplice należą do katolickich Ormian. Przy piątej stacji mogliśmy wejść do franciszkańskiej małej, ale schludnej kapliczki. (Szymon Cyrynejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi). Następna jest szósta (Św. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi), a po niej siódma stacja: (Drugi upadek Jezusa). Jesteśmy wdzięczni ojcom franciszkanom, którzy otworzyli nam kaplicę, przy tej zwykle tak ruchliwej i hałaśliwej ulicy bazarowej. Bowiem zwykle trudno tu o skupienie. Ósma stacja: (Płaczące niewiasty), zaznaczona jest jedynie czarnym łacińskim krzyżykiem i greckim napisem: Jesous Christos nika (Jezus Chrystus zwycięża), wydłubanym na ścianie grecko-prawosławnego klasztoru. Dziewiąta stacja: (Trzeci upadek Jezusa) wyznacza rzymska kolumna, tuż obok patriarchalnego klasztoru koptyjskiego i przy wejściu do klasztoru mnichów etiopskich, abisyńskich. Stacje X do XIV znajdują się już we wnętrzu Bazyliki Grobu Świętego. Przechodzimy do nich poprzez dziedziniec klasztoru bardzo ubogich mnichów etiopskich i ich biednej kaplicy. Wypędzeni z bazyliki Grobu Pańskiego przez silniejszych Koptów, zajęli miejsce właśnie tu, na jej dachu, dokładniej, nad kaplicą ormiańska p.w. św. Heleny. A więc stacja dziesiąta znajduje się już w bazylice Grobu Pańskiego, mianowicie na Kalwarii w jej katolickiej części. Jest to stacja (Jezus z szat obnażony). Również jedenasta stacja: (Jezus przybijany do krzyża), znajduje się w tej części Kalwarii. Dwunasta stacja: Jezus na krzyżu umiera) – znajduje się już w prawosławnej części Kalwarii. Trzynasta stacja: (Zdjęcie z krzyża. Jezus złożony na łonie swej Matki) – wyraża ją mały ołtarz Matki Bożej Bolesnej, znajdujący się na Kalwarii między katolicką i prawosławną częścią Kalwarii. I ostatnia, czternasta stacja, już przy kaplicy Bożego Grobu: (Jezus do grobu złożony). Kulminację stanowiło ponowne wejście i dotknięcie relikwii płyty z Grobu Jezusa. Co do przeżyć. Ogromne. I wzruszenie i łzy. I radość, że znowu TU jestem. Po Drodze Krzyżowej udaliśmy się do Kościoła Zaśnięcia Maryi (Kościół Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny jest popularnym miejscem wśród pielgrzymów odwiedzających miasto, jak i wśród jego mieszkańców. Wewnątrz, okrągła bazylika zadziwia swoją prostotą i pięknem. W środku półokrągłej absydy znajduje się mozaika przedstawiająca Marię i Dzieciątko Jezus, poniżej umieszczono postacie dwunastu proroków. Po bokach zbudowano sześć kaplic również zdobionych mozaikami, które ukazują między innymi: Maryję i Dzieciątko Jezus przyjmujących pielgrzymów, drzewo genealogiczne Jezusa, Jana Chrzciciela na brzegu rzeki Jordan, Świętego Benedykta – założyciela zakonu benedyktynów, a także innych świętych. Dwie spiralne klatki schodowe prowadzą do krypty i okrągłego pomieszczenia podtrzymywanego przez filary. Na samym jego środku znajduje się rzeźba śpiącej Marii. Z sufitu obserwuje ją Jezus. Zdawać by się mogło, że pilnuje swojej matki. Wokół niego zobaczyć można kobiety biblijne: Ewę, Miriam, Rut, Esterę i Judytę. Za pomieszczeniem głównym, znajduje się kilka kaplic i ołtarzy ufundowanych przez różne kraje). Modlitwa w ciszy, różaniec, Pod Twą Obronę… Spotkanie – nasze spotkanie z Maryją. Kulminacją dnia dzisiejszego była Uroczysta Msza Święta w WIECZERNIKU. Pan Bóg ma swoje plany (…). Tę Mszę celebrowaliśmy tylko ja (ks. Piotr) i ks. Grzegorz – wikariusze leżajskiej FARY. Nie byliśmy w stanie powstrzymać wzruszenia… wszyscy. Po odnalezieniu „jednego z naszych” (poszukiwania uskuteczniał ks. Piotr, przewodnik) udaliśmy się do Grobu Króla Dawida i synagogi. Acha, w Wieczerniku dostaliśmy relikwie od oo. Franciszkanów właśnie ze skałą z Wieczernika. Niesamowite. Po kilku dziesięciominutowej podróży autokarem, dotarliśmy do YAD VASCHEM (Jad Waszem {Yad Vashem}, Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu – instytut w Izraelu poświęcony żydowskim ofiarom Holokaustu, założony w 1953 roku w Jerozolimie na mocy Ustawy o Pamięci, przyjętej przez izraelski parlament Kneset). Największe wrażenie zrobiło Mauzoleum Pomordowanych Dzieci. Wchodzi się do ciemnego pomieszczenia, którego ściany to lustra ustawione pod różnym kątem odbijające palącą się nieustannie świecę. Z głośników wyczytywane są nazwiska pomordowanych dzieci… Wrażenie jest takie jakby tych świec było półtora miliona, bo tyle żydowskich dzieci zostało wymordowanych. A w rzeczywistości pali się tylko jedna świeca. Po Muzeum udajemy się do Ain Karem. Najpierw modlimy się w Kościele Narodzenia Św. Jana Chrzciciela. („Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: «Nie, lecz ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię»”. (Łk 1:57-63). Później pod bardzo stromym zboczem udajemy się na spotkanie Maryi z Elżbietą. Szukamy „Magnificat” po polsku na ścianie wśród obcojęzycznych modlitw. Odmawiamy głośno i wyruszamy do Betlejem. Po kolacji ja i ks. Grzegorz udajemy się po raz ostatni „na miasto”, czyli do Bazylika Narodzenia Jezusa. A tam cicho, pusto. Tylko kilkunastu pielgrzymów. Klękamy, całujemy miejsce narodzin Zbawiciela, siadamy z boku na kamiennej ławeczce i trwamy, trwamy i trwamy na modlitwie. Piękny czas… Pan Jezus i my. Było to czas naszego kapłańskiego pożegnania z Betlejem.
(amicusPETRUS)